długodystansowiec długodystansowiec
1230
BLOG

W ODPOWIEDZI LIDII GERINGER DE OEDENBERG

długodystansowiec długodystansowiec Polityka Obserwuj notkę 63

 

Moją wypowiedź  O dojrzałej demokracji, jak i innych blogerów, dotyczącą Pani wpisu na temat samobójstwa znanego noblisty skomentowała Pani dosyć nonszalancko:Laureat Nobla wyznaczył datę swojej śmierci

 

 

@długodystansowiec

„Szanowny Panie, Szanowni Państwo, kwestia decydowania o własnym życiu i śmierci nie ogranicza się do dyskusji XX czy XXI wieku. Doskonale zdajemy sobie sprawę,
że jest do dyskusja trwająca od stuleci i wychodząca poza tylko i wyłącznie
paradygmat religii. Już same różnice kulturowe determinują postrzeganie tej
sprawy. Od rozważań o własnym życiu i własnej śmierci jest jednak daleko do kwestii
"zabijania" czy działania z premedytacją. Myślenie na skróty bywa ślepą
uliczką - nie, bo nie. Nie odbieram prawa nikomu do samostanowienia o sobie,
kto przy tym nie działa na szkodę innych. Stąd mój wpis o belgijskim
Nobliście. A dojrzała demokracja w moim przekonaniu to taka, w której 80-90%
społeczeństwa chodzi na wybory.
Nam bardzo daleko do tego...”

Chyba nie dziwi się Pani, że jej odpowiedź nie jest satysfakcjonująca. Mało tego, powiedziałabym nawet, że lekko ubliżająca naszej inteligencji. Pani komentarz bowiem nijak się ma do mojego wpisu jak i uwag większości blogerów. Zabrzmiał raczej jak notatka ze szkolnego bryku. Tak, wiemy  że podejście do sprawy śmierci jest kulturowe. Japończycy np. odnoszą się do niej lekceważąco i popełniają seppuku. Japoński minister finansów Taro Aso stwierdził nie tak dawno, że starsze osoby w ostatnim etapie swojego życia są obciążeniem finansowym ze wzgledu na ich stan zdrowia, należałoby więc im pomóc  „pospieszyć się i umrzeć”. Jak do tej pory to nie było akceptowane podejście w naszym kręgu kulturowym.

Pani pochwałę eutanzji odebrałam nie przez pryzmat brukselskiego luksusu gdzie obywatelom nie ogranicza się dostępu do opieki medycznej ale przez pryzmat polskiej bardzo okrutnej rzeczywistości. Kiedy odbierałam Marysię ze szpitala gdzie tak naprawdę nikt nie chciał jej pomóc, kiedy nie mogłam jej umówić na wizytę do specjality gdyż zmarła by na gangrenę czekając miesiącami na wolny termin, kiedy wiedziałam, że nie stać jej na utrzymanie i płacenie rachunków, o lekach za kilkaset złotych na miesiąc nie wspominając, to w głowie miałam słowa Aso: „pospieszyć się i umrzeć”. Wracam, otwieram komputer i pierwszy tekst na ekranie to napisana przez europosełankę pochwała eutanazji.

Śmierć ukazała Pani w piękny sposób, prawie jak wydarzenie natury estetycznej. Stary człowiek na własne życzenie odchodzi w spokoju, bez lęku, bez cierpienia. Spełniony w swoim bogatym życiu, żegna się z przyjaciółmi a prasa drukuje pełen optymizmu pośmiertny wywiad.

Zaraz, zaraz, nie dajmy się ponieść urokowi tej teatralno-sielskiej sceny. Przecież Pani  pisze o eutanazji i to w taki sposób w jaki się pisze „oswajając” społeczeństwo z nowym kontrowersyjnym tematem. Tekst kończy Pani stwierdzeniem: „Takie rozwiązanie [tzn. eutanazję] oferują tylko dojrzałe demokracje” sugerując, że my w Polsce (w końcu pisała Pani po polsku, na polskiej platformie internetowej, do polskiego odbiorcy) dojrzałą demokracją nie jesteśmy. Tak, nie jesteśmy dojrzałą demokracją ale to wcale nie z tego powodu, że eutanazja nie jest u nas dozwolona. U nas zaczyna się powoli wymuszać samobójstwa ludzi starych i chorych. Czy sądzi Pani, że nie umiemy czytać ze zrozumieniem albo nie pamięta Pani co napisała skoro  później w komentarzu do mnie i innych blogerów pisze Pani: „A dojrzała demokracja w moim przekonaniu to taka, w której 80-90% społeczeństwa chodzi na wybory. Nam bardzo daleko do tego...” ?

Sugeruje Pani, że sprawę eutanazji postrzegam przez paradygmat religii. Nie wiem czy rzeczywiście czytała Pani mój wpis bowiem ani razu nie odwoływałam się w nim do religijnego argumentu. W bardzo wyrafinowany sposób posługuje się Pani socjotechnicznymi sztampami. Wystarczy, tak jak to Pani zrobiła, niby od niechcenia rzucić hasło „religijny” a natychmiast wyświetla się światełko „wsteczny”, połączyć hasło „eutanazja” z „dojrzałą demokracją” i proszę - już mamy pełny obraz. Widać swoją lewicową wrażliwość ma Pani bardziej ukształtowaną w kierunku „religia to opium dla mas” zamiast w kierunku wrażliwości na niesprawiedliwość społeczną. Ale to chyba cecha wspólna ideologów lewicowych.

Pisze Pani: Myślenie na skróty bywa ślepą uliczką - nie, bo nie. Ale kto tu myśli skrótami? Raczej Pani wybierając drogę na skróty do Brukseli i zajmując się, sądząc z przeglądu Pani strony internetowej, raczej miałkimi sprawami. Tymczasem droga z Polski wschodniej do Brukseli jest daleka.

Po przeczytaniu Pani tekstu to właściwie powinnam Marysi powiedzieć: „Wiesz, twojego państwa nie interesuje, że płaciłaś latami ZUS  i nie będzie cię leczyć chyba, że zapłacisz prywatnie a na to nie masz pieniędzy. Szkoda, że u nas nie ma dojrzałej demokracji. Moglibyśmy wtedy za twoja zgodą cię uśpić tak jak naszego Rudego Dyzia, którego psy pogryzły i chcieliśmy skrócić jego cierpienie. Mogłabyś wtedy doświadczyć śmierci tak jak ten noblista, który"Odszedł mając czas na pożegnanie, na podsumowanie swego życia i bez upokorzeń wynikających z braku kontroli nad własnym ciałem. Takie rozwiązanie oferują tylko dojrzałe demokracje... ”

I jeszcze jedna uwaga na koniec. Zapoznałam się z Pani kanałem na YouTube
i tak się zastanawiam do kogo są skierowane te wszystkie pozorowane działania i te występy przed kamerami? Zainteresowanie, sądząc po ilości wyświetleń, minimalne. Problemy, które Pani porusza - żadne. Ciągle mówi Pani o kobietach w polityce i biznesie. O prawdziwych problemach, z którymi boryka się większość polskich kobiet ani słowa, ani jednej rzeczywistej akcji. Uczestniczy Pani w wielu komisjach, delegacjach, intergrupach ale tak na prawdę to co z tego wynika? Żyje Pani w tej swojej sztucznie stworzonej brukselskiej rzeczywistości nie wiedząc zupełnie nic o tym jak w Polsce żyją ludzie z dala od międzynarodowego lotniska i głównej trasy tranzytowej. Pani wypowiedzi to sztuka dla sztuki. Walczy Pani o prawa kobiet, jak Pani mówi, a ja się pytam jakie prawa i jakich kobiet? Tych z elit, z salonów, „młodych, wykształconych z dużych miast”? Doprawdy nie wiem. Odrzuca mnie od takiego feminizmu dlatego, że tak naprawdę zdradziłyście kobiety. „Problemy”,  które Pani porusza to nie są problemy ani jednej kobiety, z okolicznych wiosek i miasteczek które znam.

Ponawiam swoje zaproszenie. Proszę przyjechać do Piask, do Kozic, Do Majdanu Kozickiego. Pokażę Pani problemy kobiet tu żyjących. Może wtedy podejmie Pani rzeczywistą pracę na ich rzecz. One nie mają eleganckiej fryzury czy dobrze skrojonych garsonek. Maryśka jest dokładnie w Pani wieku a wygląda jak Pani babcia. Wiele z tych kobiet tak wygląda.

Może wtedy, gdy zobaczy Pani tę biedę i to cierpienie to przestanie epatować egzaltowanymi wpisami o estetyce eutanazji a zajmie się czymś konkretnym. Może...Z Pani wystąpień przed kamerami w brukselskim holu wynika, że jakoś zawsze ma pani problem z opuszczeniem Brukseli.

 

P.S. Z pewnością Pani nie zauważyła ale długodystansowiec to kobieta. Też wrocławianka. Informacje o Marysi wyślę do Pani biura poselskiego. Oficjalnie, tak jak Pani sobie tego zażyczyła.

Ksenia Kopystyńska

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka