długodystansowiec długodystansowiec
403
BLOG

KAMPANIA WYBORCZA CZYLI NIESPODZIEWANA KARIERA KOTA

długodystansowiec długodystansowiec Polityka Obserwuj notkę 18

 

 

  Nawet kot może mieć wpływ na kampanię wyborczą. Kto by się bowiem spodziewał, że wystąpienie Wesołego Staruszka w warszawskich Łazienkach próbujące zdyskredytować Jarosława Kaczyńskiego jako singla i „hodowcę zwierząt futerkowych” (czytaj kota) wywoła nawet u Magdaleny Środy odruch sympati do znienawidzonego kandydata? Nawet w GW pojawił się artykuł o tym, że bardziej można ufać kandydatowi posiadającemu kota niż temu, który chodzi na polowanie. W „Wysokich obcasach” zaś  wspomnienia, i to całkiem obszernego, doczekał się kot Iwan – pupil Tadeusza Konwickiego. Włascicieli kotów jest wielu i wystąpienie Wesołego Staruszka dotknęło ich bardziej niż niejedna zajadła polityczna debata.

  Koty bowiem mają wielu zagorzałych miłośników. I nie sądźcie Państwo, że koty trzymają się z dala od polityki i urzędów. Nic bardziej mylnego. Kot ma swoje polityczne przekonania. A jakże. Kot jest monarchistą. Ma swoje królestwo i rządzi nim miękką acz stanowczą łapką. I pozycje wysokie kot zajmuje i tytuły posiada. Tytuł Głównego Myszołapa Urzędu Rady Ministrów z rezydencją przy Downing Street 10 w Londynie to przecież pozycja niezmiernie ważna, na którą skarbiec Wielkiej Brtytani przeznacza 100 funtów rocznie. Kanadyjski parlament w Ottawie również koty zatrudnia w pełnym wymiarze godzin za kwotę 6 tysięcy dolarów rocznie. Jest ich czternaście i każdy ma swoje imię i ważną niezmiernie funkcję myszołapa. Znane są ze swojej powściągliwości i zdolności do utrzymania w tajemnicy tego co dzieje się w kuluarach dlatego też drzwi wszystkich pomieszczeń stoją dla nich otworem. A że monarsze mają zwyczaje czterech służących czeka na ich rozkazy spełniając każde życzenie. A jakby i tego było mało w 1987 roku René Chartrand wybudował dla nich miniaturę parlamentu aby tam mogły własne obrady i debaty prowadzić.

  Wiele sławnych polityków ceniło sobie towarzystwo kota. Kardynał Richelieu nawet nie jednego kota miał ale dwanaście. W swoim testamencie wyposażył je dobrze tak aby mogły na słodkim mleku i wybornym mięsku dotrwać końca swoich dni. Jego pupilem był Luwik Okrutny znany w Wersalu bezlitosny morderca szczurów. Winston Churchill mało, że kotami się otaczał, a słabość miał do rudych kocurów, to również pamiętał aby umieścić ich w swoim testamencie zapewniając im dożywotnio mieszkanie w swojej posesji. A wieść gminna niesie, że w domu Churchillów do obiadu nie można było zasiąść dopóki ulubiony rudzielec nie pojawił się przy stole.

  A wiecie Państwo kto wynalazł klapkę w drzwiach aby koty mogły swobodnie wślizgiwać się do pokoju? Nikt inny jak sam Isaak Newton, który zamykając drzwi aby nikt mu nie przeszkadzał w przeprowadzanych eksperymentach nie chciał się jednak pozbawiać obecności ulubionych kocich towarzyszy.

  A kto kotów nie lubił i cierpiał na ailurofobię ? Dżingis Khan, Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Napoleon Bonaparte, Benito Mussolini i Adolf Hitler. Czyżby więc był to przypadek, że politycy ogarnięci manią zawładnięcia światem nienawidzili kota, który słynie z tego, że podporządkować się nie da?

  Statystyki pokazują, że na świecie więcej jest właścicieli kotów niż psów. Tak więc Wesoły Staruszku, z miłośnikami kotów nie igra się w trakcie kampani wyborczej bo może to drogo kosztować.

  A ja będąc miłośnikiem kotów i posiadaczką ogromnego czarnego Mamrota Szczurołapa i paru jeszcze innych zwierząt futerkowych z gatunku Canis lupus familiaris  kotu Alikowi życzę aby już wkrótce mógł łapać myszy i wylegiwać się na kanapach w prezydenckim pałacu. Pomijając bowiem względy polityczne dużo więcej mojej sympati budzi właściciel Alika, który nie zostawił na szosie potrąconego przez samochód kota niż ten, który wiesza trofea łowieckie na ścianie swojego domu. I dużo mi mówi o człowieku to, że konsekwentnie1/3 swoich dochodów przeznaczał na schronisko dla bezdomnych zwierząt. Odnoszenie się do zwierząt jest miarą cywilizacji i kultury. Użycie więc przez Wesołego Staruszka porównania do Burundi czy Rwandy w przypadku Jarosława Kaczyńskiego i jego stosunku do „zwierząt futerkowych” jest przysłowiowym i już kolejnym trafieniem kulą w płot. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka